Uwielbiam
rożnego rodzaju przekąski i uważam, że zdecydowanie za mało
uwagi im poświęcamy. Przykładowo regularnie przygotowywane zdrowe
przekąski w warunkach domowych sprawią, że przestaniemy pragnąć
śmieciowego jedzenia. Warto więc używać lodówki nie tylko do
przechowywania pól-produktów, ale również do wypełniania jej
rożnego rodzaju przekąskami, szczególnie jeśli jesteśmy
zabiegani. Wystarczy, że wypełnimy ją sałatkami (zob. tutaj),
albo „słonymi” pierożkami i problem mamy z głowy. Do kategorii
przystawek zaliczam również batony energetyczne. Dzisiaj można je
dostać w każdym sklepie. Pomysł stworzenia takich batonów
pochodzi od NASA. To właśnie w latach 60-ych ubiegłego stulecia
firma Pildsbury stworzyła batony, które miały być źródłem
węglowodanów, tłuszczów i białka dla astronautów – czyli
żywność w pigułce. Po latach stosowania batonów przez
astronautów pomysł ten został przechwycony przez sportowców, i w
latach 80-ych ubiegłego stulecia zaczęto promować styl życia
oparty na żywności w pigułce. Dzięki temu mamy teraz rożnego
rodzaju wersje żywności w pigułce, czyli batony energetyczne,
rożnego rodzaju napoje energetyczne, albo szejki proteinowe, lub po
prostu tabletki.
Osobiście
nie kupuję batonów energetycznych, ponieważ nie potrzebuję
węglowodanów i białka. Przez jakiś czas chciałam stworzyć swoją
własną wersję batonów energetycznych, które umożliwiłyby mi
dostarczenie witamin i/albo minerałów w przystępny sposób.
Dlatego dzisiaj chciałabym się z wami podzielić moim
doświadczeniem. Stworzyłam dwa rodzaje batonów energetycznych. Oba
są słodkie, ale jeden z nich jest oparty na orzechach i ziarnach z
dodatkiem cukru, a drugi jest bez cukru i jest oparty na suszonych
owocach i kaszy jaglanej. Osobiście wolę wersję opartą na
orzechach i ziarnach, ponieważ zawierają mnóstwo witamin i
minerałów, ale ci którzy lubią słodkie rzeczy polecam również
i drugą wersję – czyli na 100 g kaszy jaglanej użyć 2 bananów
i suszonych owoców, jak np. żurawinę, rodzynki, owoce goji,
daktyle. Możemy również zrobić wersję ciemną dodając do masy
kakao. Całość mieszamy z żelatyną i wykładamy do formy
wyłożonej folią spożywczą. Idealne na śniadanie w biegu.
Baton
orzechowy
Znane
jest już nam od jakiegoś czasu, że minerały zawarte w orzechach i
ziarnach są dla nas niedostępne z powodu nieszczęsnego kwasu
fitynowego i żeby sprawić, że staną się one dla nas dostępne
musimy wcześniej je sfermentować (pisałam o tym tutaj). Tak więc
moja wersja batonu orzechowego oparta jest o wcześniejszą
fermentację, żeby kwas fitynowy nie wchodził w reakcje z
minerałami takimi jak magnez czy żelazo. Również dodałam do
mojego batonu rozpuszczony rutinoscorbin, żeby w batonie znalazła
się witamina C, która pomaga w wchłanianiu żelaza. Jak zobaczycie
poniżej moja wersja batonu energetycznego zawiera sporą ilość
żelaza. Chociaż tym razem zrobiłam białą wersję, to z
powodzeniem możemy wykonać wersję ciemną dodając do masy kakao i
starkowaną czekoladę.
Składniki
100
g słonecznika
50
g sezamu
100
g orzechów włoskich
50
g migdałów
30
g orzechów laskowych
żelatyna
(na 1/2 litra)
2
łyżki cukru trzcinowego
1
tabletka rutinoscorbinu
1
łyżka kakao (opcjonalnie)
50
g czekolady (opcjonalnie)
Migdały
sparzyć gorącą wodą i zdjąć skórkę. Wsypać wszystkie
produkty do miski i zalać wodą. Fermentować w kwaśnym środowisku
przez noc (ja dodaję jogurt albo ocet). Następnego dnia odcedzić i
dobrze umyć. Zmiksować wszystko razem. Nie udało mi się
wszystkiego zmiksować na gładką masę i zostały mi kawałki
niektórych składników jak np. słonecznika i orzechów. I teraz
myślę, że wspaniale, że tak wyszło, bo mój baton wyszedł
chrupiący. Następnie rozpuściłam rutinoscorbin w cieplej wodzie i
dodałam do zmiksowanej masy. Dodajemy teraz cukier (można dodać
miodu – też dwie łyżki), szczyptę soli (sól uwydatnia walory
smakowe) i jeśli chcemy to kakao i starkowaną czekoladę. W gorącej
wodzie rozpuszczamy żelatynę i całość wlewamy do naszej masy.
Całość mieszamy i wylewamy do formy wyłożonej folią spożywczą.
Ja użyłam formy 35cm/22cm, ale z powodzeniem możemy użyć innej.
Moje batony miały grubość ok. 3 cm. Nie były twarde, ale również
się nie rozpadały. Najlepiej jeść je jak ciastka, widelcem.
Serdecznie polecam.
Uwagi:
Użyłam słonecznika ze względu na witaminę E, sezamu ze względu
na wapń, żelazo i magnez, orzechów włoskich ze względu na magnez
i kwasy omega 3, migdałów ze względu na magnez i witaminę E, a
orzechy laskowe na ich walory smakowe. Zobaczcie poniżej:
50
g ziaren sezamu: niacyna – 14%, wit. B6 - 20%, kw. foliowy -
12%, wapń - 50%, żelazo - 40%, magnez - 44%, potas - 7%, cynk -
26%, selen - 4%, omega 3 - 190 mg
100
g słonecznika: niacyna - 20%, wit. B6 - 40%, kw. foliowy - 59%,
wit, E – 230%, wapń - 6%, żelazo - 38%, magnez - 32%, potas -
14%, cynk – 35%, omega 3 - 79 mg
100
g orzechów włoskich: niacyna - 6%, wit. B6 - 27%, kw. foliowy -
25%, wapń - 10%, żelazo - 16%, magnez - 40%, potas - 13%, cynk -
21%, selen – 7%, omega 3 - 9097 mg
50
g migdałów: niacyna - 8%, wit. B6 - 4%, kw. foliowy - 6%, wit.
E – 60%, wapń - 13%, żelazo - 10%, magnez - 34% potas - 10% cynk
– 10%, selen - 2%
30
g orzechów laskowych : niacyna - 3%, wit B6 - 8%, kw.foliowy –
8%. wit. E – 21%, wapń – 3%, żelazo – 7%, magnez – 11%,
potas – 5%, cynk – 5%, selen – 1%, omega 3 - 24 mg
Razem:
niacyna - 51%, wit. B6 - 99%, kw. Foliowy - 110%, wit. E - 311%, wapń
- 82%, żelazo - 111%, magnez - 161%, potas - 49%, cynk - 97%, selen
- 14%, omega 3 - 9390 mg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz