niedziela, 24 kwietnia 2016

Hummus z pestek dyni

W weekend zrobiłam hummus z pestek dyni. Dlaczego właśnie taki hummus? Wpadłam na ten pomysł dlatego, że nie jestem fanką surowych pestek dyni, w każdym ranie nie taką jak w przypadku pestek słonecznika. A przecież wiem, że są zdrowe i przepełnione ważnymi mikroskładnikami odżywczymi. Hummus z pestek dyni?! Osobiście uważam, że jest wyśmienity i w niczym nie ustępuje tradycyjnemu hummusowi. A hummus już chyba każdy z nas zna, jeśli nie ten ze sklepu, to ten zrobiony domowym sposobem. Po tym doświadczeniu dochodzę do wniosku, że hummus jest jak mem kulinarny, czyli nieśmiertelny, bo można zrobić prawie ze wszystkiego. Myślę, że z powodzeniem można go również zrobić z pestek słonecznika, tyle że ja wolę je jeść na surowo, jako przekąskę pomiędzy posiłkami. Orzechy i migdały również idealnie nadają się na przekąskę, a jeśli już, to wolę ich używać do robienia pesto (zobacz tutaj). 


Gorąco polecam spróbować mojego przepisu na hummus z pestek dyni. Może mieliście podobny stosunek do tego niedocenianego pożywienia. Żeby jeszcze bardziej was przekonać, że warto, sporządziłam dla was tabelkę składników odżywczych tradycyjnego hummusu w zestawieniu z tym zrobionym z pestek dyni. Myślę, że również zaskoczy was, jak mnie, bogactwo składników zawartych w moim hummusie. Przekonajcie się sami, że smakowo nie odbiega on daleko od tradycyjnego hummusu, wręcz przeciwnie, dostarcza nam również nowych wrażeń smakowych. Jak go jadać? Myślę, że tak samo jak każdy inny dip. Hummus idealnie pasuje jako pasta na kanapki, jak również można go użyć do zrobienia sakiewek pitty z różnymi warzywami. W weekend u nas w domu była tortilla posmarowana hummusem i wypełniona cebulą, papryką i pomidorami, podsmażona na chrupko i podana z sałatką na obiad.



Pestki dyni (200g) Cieciorka (200 g)
Witamina B6                22% Witamina B6              14%
Niacyna                         18% Niacyna                       6%
Ryboflawina                 38% Ryboflawina                8%
Kwas foliowy               28% Kwas foliowy            86%
Witamina K               128% Witamina K              10%
Wapń                              8% Wapń                         10%
Żelazo                         166% Żelazo                        32%
Magnez                      268% Magnez                     24%
Potas                            46% Potas                        16%
Cynk                         100% Cynk                          20%
Selen                            16% Selen                         10%

Do pełnego obrazu należy dodać 5 łyżek oliwy z oliwek (65% witaminy E) i sok z cytryny zawierający witaminę C. Niestety nie wiem jak obliczyć wartości odżywcze tahini. 

 

Hummus z pestek dyni

Składniki

200 g pestek dyni
5 łyżek oliwy z oliwy
sok z 1/2 cytryny
1 łyżka tahini
2 ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku

Wsypać pestki do miski i zalać wodą. Zostawić przez noc i następnego dnia dobrze przepłukać. Przesypać pestki do garnka i zalać małą ilością wody, tak żeby tylko przykryła pestki. Moją filozofią jest gotować w malej ilości wody, żeby „zebrać” potas do wody i ją potem wykorzystać, nie tracąc walorów odżywczych. Gotować na małym ogniu przez ok 20-30 minut, na al dente. Przelać wszystko do pojemnika i zblendować na gładką masę. Dodać wyciśnięty czosnek, sok z cytryny, tahini, oliwę z oliwek i przyprawić do smaku. Na zdjęciu jest hummus przygotowany z 200 g pestek dyni, tak więc jak sami widzicie ilość ta wystarczy na obiad złożony z sakiewek pitty albo rulony tortilli. Serdecznie polecam! Smacznego!

niedziela, 17 kwietnia 2016

Problemy z tarczycą – sięgnij po zdrowie

Nie wszyscy jesteśmy tacy sami, i dlatego nigdy nie będzie jednego leku na te same choroby. Medycyna ortomolekularna pokazuje nam, że u podstaw prawie wszystkich chorób leżą zmiany w stężeniu mikroskładników odżywczych. Zmiany te są bardzo indywidualne i nie zawsze dotyczą jednego tylko składnika. Badania naukowe w dziedzinie medycyny ortomolekularnej pokazują nam również, że rola mikroskładników odżywczych nie jest sprawą marginesową ale, że pełni rolę w ochronie zdrowia. Mikroskładniki nie tylko pełnią rolę środków zapobiegawczych i uzupełniających, ale również mogą w sposób naturalny wspierać procesy leczenia chorób oraz stanów chorobowych poprzez zmianę ich stężenia w naszym ciele.

Podobnie jest z problemami z tarczycą. Coraz więcej osób zaczyna mieć z nią problemy i specjaliści oceniają, że problemy z tarczycą na całym świecie ma ponad 300 milionów ludzi – a 50% nawet o tym nie wie. Polscy endokrynolodzy szacują, że zaburzenia czynności tarczycy może mieć nawet 22% mieszkańców naszego kraju, przede wszystkim kobiet. Jesteśmy na dobrej drodze by wkrótce choroby tarczycy stały się następna przyczyną epidemii chorób cywilizacyjnych. Leczenie farmakologiczne chorób tarczycy jest jak proteza, nie naprawia problemu, ale pozwala chorym żyć zastępując wewnętrzne braki. Są również doniesienia mówiące o spontanicznej remisji choroby. Samo słowo spontaniczne sugeruje, że tradycyjna medycyna nie zna przyczyn wyleczenia pacjentów z choroby. Jednym słowem pomimo bezsprzecznych osiągnięć w dziedzinie nauki wciąż żyjemy w świecie w którym panuje bezradność i bezsilność, gdy pojawia się temat chorób. 


Z punktu widzenia biologi i fizjologii człowieka problemy z tarczycą mogą mieć związek z tyrotropiną TSH, z tyroksyną T4, albo trojjodotyroniną T3. TSH jest wytwarzany przez przysadkę mózgową i dociera do tarczycy żeby „zawiadomić” tarczycę by wytworzyła T4 czyli tzw. nieaktywny hormon tarczycy. T4 z kolei z krwią dostaje się do komórek, gdzie jest przekształcany w aktywną formę hormonu T3, czyli właściwy hormon. To właśnie ten hormon przedostaje się do jądra komórkowego gdzie reguluje transkrypcję odpowiednich genów. Do produkcji TSH potrzebne są białka ale również magnez, żelazo, cynk i witamina B12. Do produkcji T4 z kolei potrzebny jest jod, witamina B2 i witamina C. Aktywacja T3 jest możliwa w obecności selenu, witaminy D i witaminy A.

Tradycyjna diagnostyka choroby tarczycy opiera się na ustaleniu zaburzeń w wytwarzaniu w/w hormonów. Mądrym podejściem do choroby byłoby założenie, że choroba jest heterogeniczna począwszy od przyczyn jej występowania po dynamikę jej przebiegu. Początki takiego podejścia do choroby widzimy w nowo rozwijającej się medycynie spersonalizowanej, w której w oparciu o molekularny obraz choroby dobiera się najbardziej skuteczne leki farmaceutyczne i indywidualny sposób leczenia danej choroby. Zanim diagnostyka choroby na poziomie molekularnym stanie się codzienną praktyką w międzyczasie możemy spróbować „walczyć” z chorobami w jak najbardziej zindywidualizowany sposób używając wskazówek dostarczanych nam przez medycynę ortomolekularną, czyli na badaniu własnego ciała pod kątem braków mineralno-witaminowych. Różnice genetyczne i uwarunkowania środowiskowe sprawiają, że każdy z nas posiada inne predyspozycje do rozwoju choroby, czyli że będziemy posiadać odmienny obraz niedoborów mikroskładników odżywczych w naszym ciele, a to zadecyduje, że w odmienny sposób będziemy musieli powrócić do zdrowia. Tak więc przyjmowanie jodu może rozwiązać problem niektórych ludzi, ale niekoniecznie musi leżeć u podstaw każdej niedoczynności tarczycy. I tak samo jest z każdym mikroskładnikiem biorącym udział w procesie produkcji właściwego hormonu tarczycy T3. Raporty medycyny ortomolekularnej donoszą, że większość ludzi z niedoczynnością tarczycy posiada następujące braki witaminowo-mineralne.

http://hypothyroidmom.com

Niski poziom witaminy A a za niego częściowo jest odpowiedzialny niski poziom hormonów tarczycy które są odpowiedzialne za przetwarzanie karetonoidów w witaminę A. To również znaczy, że osoby z takim niedoborem powinny jedynie suplementować się syntetyczną witaminą A, gdyż sami nie są w stanie jej wytworzyć z naturalnych źródeł. Braki mikroskładników również dotyczą jodu, selenu, powszechne są również niedobory żelaza i witaminy D, a ostatnio pokazano, że wszystkie osoby z niedoczynnością tarczycy mają braki witaminy C w nadnerczach.

Z wyjątkiem witaminy C badania kliniczne pokazują, że braki mikroskładników u pacjentów z niedoczynnością tarczycy są sprawą indywidualną i suplementacja na ślepo nie zawsze będzie skuteczna. Niedobory witaminy C u osób z niedoczynnością tarczycy wskazują, że stres oksydacyjny nadnerczy może być powszechnym objawem problemów zdrowotnych, ponieważ i tutaj mega dawki witaminy C stabilizują poziomy T3, T4 i TSH sugerując ścisłe powiązanie zaburzeń regulacji procesów stresowych w nadnerczach z regulacją produkcji hormonów tarczycy.

Należy pamiętać, że uzupełniając mikroskładniki w trakcie przyjmowania leków farmakologicznych należy regularnie kontrolować poziom hormonów tarczycy. Dodatkowo trzeba pamiętać, że suplementy należy przyjmować co najmniej 4 godziny po przyjęciu leków farmakologicznych bo niektóre z nich zaburzają wchłanianie hormonów jak np. żelazo, wapn i błonnik.


Moim zdaniem problemy zdrowotne się pojawiają ponieważ braki witaminowo-mineralne rozregulowują procesy fizjologiczne w naszym organizmie. Braki te są teraz bardziej powszechne, ponieważ żeby ulepszyć sobie życie wypracowaliśmy sobie schematy życia na skróty w związku z czym mamy przetworzoną żywność, żywienie oparte na białku zwierzęcym, oraz coraz mniejszej ilości prawdziwej żywności opartej na naturalnych składnikach, a to tylko dlatego, że coraz mniej mamy czasu i więcej stresu. Nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że będziemy pamiętać, że taki styl życia wcześniej czy później pociągnie za sobą określone konsekwencje zdrowotne. Sięgnijmy więc po zasady medycyny spersonalizowanej i stosujmy profilaktykę naturalną uzupełniając okresowe braki mikroskładników żywieniowych. Uzupełnianie jest ważne, bo jeśli nawet symptomy znikają przy zażywaniu leków farmaceutycznych, to braki mogą się tylko pogłębiać i przypuszczalnie stać się przyczyną poważnych problemów zdrowotnych.


niedziela, 10 kwietnia 2016

Domowe batony energetyczne

Uwielbiam rożnego rodzaju przekąski i uważam, że zdecydowanie za mało uwagi im poświęcamy. Przykładowo regularnie przygotowywane zdrowe przekąski w warunkach domowych sprawią, że przestaniemy pragnąć śmieciowego jedzenia. Warto więc używać lodówki nie tylko do przechowywania pól-produktów, ale również do wypełniania jej rożnego rodzaju przekąskami, szczególnie jeśli jesteśmy zabiegani. Wystarczy, że wypełnimy ją sałatkami (zob. tutaj), albo „słonymi” pierożkami i problem mamy z głowy. Do kategorii przystawek zaliczam również batony energetyczne. Dzisiaj można je dostać w każdym sklepie. Pomysł stworzenia takich batonów pochodzi od NASA. To właśnie w latach 60-ych ubiegłego stulecia firma Pildsbury stworzyła batony, które miały być źródłem węglowodanów, tłuszczów i białka dla astronautów – czyli żywność w pigułce. Po latach stosowania batonów przez astronautów pomysł ten został przechwycony przez sportowców, i w latach 80-ych ubiegłego stulecia zaczęto promować styl życia oparty na żywności w pigułce. Dzięki temu mamy teraz rożnego rodzaju wersje żywności w pigułce, czyli batony energetyczne, rożnego rodzaju napoje energetyczne, albo szejki proteinowe, lub po prostu tabletki. 



Osobiście nie kupuję batonów energetycznych, ponieważ nie potrzebuję węglowodanów i białka. Przez jakiś czas chciałam stworzyć swoją własną wersję batonów energetycznych, które umożliwiłyby mi dostarczenie witamin i/albo minerałów w przystępny sposób. Dlatego dzisiaj chciałabym się z wami podzielić moim doświadczeniem. Stworzyłam dwa rodzaje batonów energetycznych. Oba są słodkie, ale jeden z nich jest oparty na orzechach i ziarnach z dodatkiem cukru, a drugi jest bez cukru i jest oparty na suszonych owocach i kaszy jaglanej. Osobiście wolę wersję opartą na orzechach i ziarnach, ponieważ zawierają mnóstwo witamin i minerałów, ale ci którzy lubią słodkie rzeczy polecam również i drugą wersję – czyli na 100 g kaszy jaglanej użyć 2 bananów i suszonych owoców, jak np. żurawinę, rodzynki, owoce goji, daktyle. Możemy również zrobić wersję ciemną dodając do masy kakao. Całość mieszamy z żelatyną i wykładamy do formy wyłożonej folią spożywczą. Idealne na śniadanie w biegu.



Baton orzechowy

Znane jest już nam od jakiegoś czasu, że minerały zawarte w orzechach i ziarnach są dla nas niedostępne z powodu nieszczęsnego kwasu fitynowego i żeby sprawić, że staną się one dla nas dostępne musimy wcześniej je sfermentować (pisałam o tym tutaj). Tak więc moja wersja batonu orzechowego oparta jest o wcześniejszą fermentację, żeby kwas fitynowy nie wchodził w reakcje z minerałami takimi jak magnez czy żelazo. Również dodałam do mojego batonu rozpuszczony rutinoscorbin, żeby w batonie znalazła się witamina C, która pomaga w wchłanianiu żelaza. Jak zobaczycie poniżej moja wersja batonu energetycznego zawiera sporą ilość żelaza. Chociaż tym razem zrobiłam białą wersję, to z powodzeniem możemy wykonać wersję ciemną dodając do masy kakao i starkowaną czekoladę.

Składniki

100 g słonecznika

50 g sezamu

100 g orzechów włoskich

50 g migdałów

30 g orzechów laskowych

żelatyna (na 1/2 litra)

2 łyżki cukru trzcinowego

1 tabletka rutinoscorbinu

1 łyżka kakao (opcjonalnie)

50 g czekolady (opcjonalnie)


Migdały sparzyć gorącą wodą i zdjąć skórkę. Wsypać wszystkie produkty do miski i zalać wodą. Fermentować w kwaśnym środowisku przez noc (ja dodaję jogurt albo ocet). Następnego dnia odcedzić i dobrze umyć. Zmiksować wszystko razem. Nie udało mi się wszystkiego zmiksować na gładką masę i zostały mi kawałki niektórych składników jak np. słonecznika i orzechów. I teraz myślę, że wspaniale, że tak wyszło, bo mój baton wyszedł chrupiący. Następnie rozpuściłam rutinoscorbin w cieplej wodzie i dodałam do zmiksowanej masy. Dodajemy teraz cukier (można dodać miodu – też dwie łyżki), szczyptę soli (sól uwydatnia walory smakowe) i jeśli chcemy to kakao i starkowaną czekoladę. W gorącej wodzie rozpuszczamy żelatynę i całość wlewamy do naszej masy. Całość mieszamy i wylewamy do formy wyłożonej folią spożywczą. Ja użyłam formy 35cm/22cm, ale z powodzeniem możemy użyć innej. Moje batony miały grubość ok. 3 cm. Nie były twarde, ale również się nie rozpadały. Najlepiej jeść je jak ciastka, widelcem. Serdecznie polecam. 

 


Uwagi: Użyłam słonecznika ze względu na witaminę E, sezamu ze względu na wapń, żelazo i magnez, orzechów włoskich ze względu na magnez i kwasy omega 3, migdałów ze względu na magnez i witaminę E, a orzechy laskowe na ich walory smakowe. Zobaczcie poniżej:


50 g ziaren sezamu: niacyna – 14%, wit. B6 - 20%, kw. foliowy - 12%, wapń - 50%, żelazo - 40%, magnez - 44%, potas - 7%, cynk - 26%, selen - 4%, omega 3 - 190 mg

100 g słonecznika: niacyna - 20%, wit. B6 - 40%, kw. foliowy - 59%, wit, E – 230%, wapń - 6%, żelazo - 38%, magnez - 32%, potas - 14%, cynk – 35%, omega 3 - 79 mg

100 g orzechów włoskich: niacyna - 6%, wit. B6 - 27%, kw. foliowy - 25%, wapń - 10%, żelazo - 16%, magnez - 40%, potas - 13%, cynk - 21%, selen – 7%, omega 3 - 9097 mg

50 g migdałów: niacyna - 8%, wit. B6 - 4%, kw. foliowy - 6%, wit. E – 60%, wapń - 13%, żelazo - 10%, magnez - 34% potas - 10% cynk – 10%, selen - 2%

30 g orzechów laskowych : niacyna - 3%, wit B6 - 8%, kw.foliowy – 8%. wit. E – 21%, wapń – 3%, żelazo – 7%, magnez – 11%, potas – 5%, cynk – 5%, selen – 1%, omega 3 - 24 mg


Razem: niacyna - 51%, wit. B6 - 99%, kw. Foliowy - 110%, wit. E - 311%, wapń - 82%, żelazo - 111%, magnez - 161%, potas - 49%, cynk - 97%, selen - 14%, omega 3 - 9390 mg