poniedziałek, 23 maja 2016

Dżem z buraków

Chciałabym was zachęcić do wypróbowania mojego dzisiejszego przepisu na dżem buraczano-rabarbarowy. Przepis na dżem marchewkowy zmienił moje podejście do robienia słodkich przetworów. Wciąż nie mogę uwierzyć, że możemy robić dżemy z warzyw i że są one równie smaczne jak te tradycyjne, do których jesteśmy przyzwyczajeni od lat. Dzisiejszy dżem smakuje jak dżem śliwkowy, albo dżem z czarnej porzeczki. Nie mogę się zdecydować, więc może mi pomożecie? 

 

Moja filozofia w kuchni polega na odpowiednim łączeniu produktów, tak więc myśląc o dżemie warzywnym chciałam wykorzystać składniki tak, żeby nie łączyć warzyw z owocami. Na szczęście mamy już wiosnę i w sklepach pojawił się rabarbar. Olśnienie! Dlaczego nie połączyć ze sobą buraków i rabarbaru? Z teoretycznego punktu widzenia połączenie tych dwóch składników ma absolutny sens. Buraki są słodkie, więc trzeba je połączyć z czymś, co jest kwaśne. Moje eksperymenty w kuchni nie zawsze się udają, jednak nigdy nie zniechęciło mnie to do eksperymentowania. Tym razem teoria spotkała się z praktyką i eksperyment wyszedł. Serdecznie polecam wypróbowanie mojego przepisu. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie i że taki dżem będzie smakował wszystkim domownikom. Oczywiście rabarbar jest sprzedawany w pęczkach, więc jeśli nie zamierzacie wykorzystać go do innej potrawy, to wam zostanie. Ja swój zamroziłam i wykorzystam go następnym razem, gdy będę robić ponownie ten dżem.

Przepis jest bardzo prosty w wykonaniu. Zostają wam czasami buraki, gdy robicie barszcz, bo wasi domownicy nie mają w danej chwili ochoty na sałatkę z buraków? Do zrobienia dżemu potrzeba tylko 3 średniej wielkości buraków, to wszystko. Rabarbar z kolei gotujemy razem z cukrem, aż się rozpadnie, a to zajmuje tylko 10 minut. Tak więc przygotowanie takiego dżemu, jeśli macie już ugotowane buraki nie zajmie więcej niż 20 minut. Moim zdaniem taki dżem idealnie pasuje na śniadanie, do kanapek z żółtym serem (albo pleśniowym). Wiem, że za jakiś czas moja fascynacja nowymi dżemami minie, więc w międzyczasie postanowiłam się delektować nowymi smakami. Serdecznie zapraszam do grona osób jedzących dżemy warzywne!


Dżem buraczano-rabarbarowy

Składniki

3 (średniej wielkości) buraki
3 rabarbary
1 szklanka cukru
skórka z 1/2 cytryny
sok z 1 cytryny (albo do smaku)

Buraki obieramy, kroimy i gotujemy na miękko w wodzie (w przyszłości zamierzam je upiec, żeby nie stracić wartościowych składników). Rabarbar myjemy i kroimy w plasterki o grubości ok 0.5 cm. Wkładamy do garnka i wsypujemy cukier. Zagotowujemy, a potem zmniejszamy gaz. Gotujemy mieszając, aż rabarbar się rozpadnie. Polecam zachować części rabarbaru, żeby konsystencja dżemu była interesująca. Z ostudzanych buraków należy przygotować „przecier”. Tym razem obawiałam się użyć ręcznego blendera. Myślę, że domyślacie się dlaczego. Starkowałam więc buraki na tarce o drobnych oczkach i nie odcedzałam soku. Wszystko wrzuciłam do ugotowanego rabarbaru i wstawiłam na gaz. Tym razem dżem nie jest gęsty, ale zapewniam was, że pod koniec gotowania zgęstnieje, a jak postoi w lodówce przez noc, jego konsystencja będzie perfekcyjna. Tak więc do garnka w którym ugotowaliśmy rabarbar wrzucamy starkowane buraki i skórkę z cytryny. Gotujemy na małym ogniu przez ok 10 min, podobnie jak to robiliśmy w przypadku robienia dżemu z marchewki. Na koniec przyprawiamy dżem sokiem z cytryny. Moim zdaniem Palce Lizać! Spróbujcie!

poniedziałek, 16 maja 2016

Kuchnia dla astmatyków

Chciałabym dzisiaj opisać astmę od strony kuchni, w dosłownym tego słowa znaczeniu i w przenośni. Zaproponuję wam dzisiaj dania, które będą bogate w żelazo, cynk, kwasy omega-3, i witaminę C. Wspomnę również o naturalnych produktach zawierających dużo magnezu, witaminy A i kwasu foliowego.

Dlaczego?

Astma oskrzelowa u dorosłych i dzieci jest dolegliwością, która najczęściej jest zaburzeniem alergicznym. Badania diagnostyczne pokazują, że astmie towarzyszą niedobory w poziomie żelaza, cynku, witaminy C i D, jak również w poziomie kwasów omega-3. Niedobory magnezu, witaminy A i kwasu foliowego z kolei wydają się być odpowiedzialne za nasilenie ataków. Jestem zwolenniczką teorii mówiącej, że przyczyn chorób należy szukać w niedoborach mikroelementów i w związku z tym warto sprawdzić u siebie ich poziom, a potem ustalić własną naturalną dietę. Uważam, że jest to bardzo proste pod warunkiem, że będziemy wiedzieć na co zwrócić uwagę. W ten sposób dietą możemy siebie leczyć i żyć zdrowo. Jak zobaczycie poniżej proponowane produkty warto jeść nie tylko gdy mamy astmę, warto je spożywać zapobiegawczo i profilaktycznie. Warto również zmodyfikować własną dietę i wprowadzić parę dań, które gwarantują nam wszechstronną suplementację dietetyczną. Zobaczcie! 

 

1. Co jeść żeby zwiększyć poziom żelaza w organizmie?

Rośliny strączkowe

Dużo żelaza (i cynku) znajduje siew daniach zawierających wszelkiego rodzaju rośliny strączkowe, jednak najwięcej znajdziemy go w soczewicy. Z tego właśnie powodu osoby cierpiące na astmę i nie przyzwyczajone do jedzenia większej ilości roślin strączkowych powinny korzystać częściej z soczewicy niż np. z fasoli.

Popularne dania z wykorzystaniem roślin strączkowych:


Kotlety
Pasztety
Zupy
Warzywne potrawki (curry warzywne, chili)
Gulasze
Salaka z soczewicy
Hummus
Można dodawać rośliny strączkowe do każdej sałatki albo surówki.


Szpinak/Jarmuż/liście botwinki

Wyżej wymienione warzywa można używać do sporządzania świeżych sałatek, ponieważ do sałatek dodajemy składniki zawierające witaminę C, a ta pomaga we wchłanianiu żelaza. Ja również uważam, że genialnym rozwiązaniem jest sporządzenie frittaty (zobacz tutaj). Pamiętajcie, żeby dodawać ugotowaną marchewkę do takich potraw, ponieważ neutralizuje negatywne działanie kwasu fitynowego. 


 


Pestki dyni, ziaren słonecznika i ziaren sezamu

Pestki są najlepszym źródłem wszystkich minerałów. Nie sadzę, że jakikolwiek inny produkt im dorównuje. Żeby je wykorzystać w pełni możecie przyrządzać z nich hummus. Na moim blogu znajdziecie przepis na hummus z pestek dyni (zobacz tutaj), ale hummus ze słonecznika jest również rewelacyjny. Hummus taki możemy jeść z warzywami, albo robić rulony z naleśników, albo tortilli ze świeżymi warzywami takimi jak papryka, cebula i sparzony brokuł.

Dieta oparta o mięso podane z warzywami

Żelazo znajduje się w mięsie (ale nie tak dużo jak myślimy), no i oczywiście dużo go jest wątróbce kurzej. Ograniczyć łączenie potraw zawierających żelazo z węglowodanami takimi jak pełnoziarnisty chleb, ryż, kasze, makarony, ponieważ znajduje się w nich kwas fitynowy, a ten ogranicza przyswajalność żelaza. Osoby cierpiące na astmę prawdopodobnie mają zaburzenia w trawieniu, dlatego warto wspomagać układ pokarmowy właściwie łącząc produkty podczas jedzenia.



2. Co jeść żeby zwiększyć poziom kwasów omega-3

Kwasy omega -3 można znaleźć zarówno w rybach i owocach morza jak i

produktach roślinnych (najwięcej jest ich w orzechach włoskich i siemieniu lnianym).


Spożywanie ryb (i owoców morza) jest nie tylko wskazane dla osób ciepiących na astmę z powodu obecności kwasów omega-3 (dużo go znajdziemy m.in. w sardynkach), ale również dlatego, że znajduje się w nich znaczący poziom żelaza. Tak więc, ponieważ ryby zawierają zarówno żelazo jak i kwasy omega-3 osoby ciepiące na astmę powinny zamienić dietę mięsną na dietę rybno-roślinną. To ma po prostu większy sens.

Uważam, że siemię lniane zmielone na świeżo w młynku do kawy można dodawać do każdej potrawy. Łyżka takiego siemienia lnianego jedzona codziennie całkowicie wystarczy. Odkryłam, że dodając zmielone siemię lniane do ziemniaków pure przemycam je w niezauważalny dla nikogo sposób. Można je dodawać do wszystkich potrawek, gulaszy, pasztetów, kotletów i sałatek.

3. Witamina C


Jeśli układamy jadłospis dla siebie i dzieci i chcemy włączyć do niego większe ilości naturalnej witaminy C, to warto pomyśleć o robieniu soków naturalnych, albo smoothie i regularnie spożywać 1-2 kiwi dziennie.

Osobiście nie jestem zwolenniczką soków owocowych, ponieważ zawierają uwolnione cukry, to jednak trzeba przyznać, że takie soki są przepełnione witaminami, szczególnie witaminą C, a osoby z astmą potrzebują takiej witaminy bardzo dużo. Ponieważ są duże szanse, że układ trawienny u takich osób nie jest w dobrej kondycji, dla pewności, warto robić soki tylko z jednego rodzaju owoca, żeby niewłaściwie ich nie mieszać. Przykładowo możemy zrobić smoothie z banana, truskawki brzoskwini, ale niewłaściwą kombinacją jest zrobienie smoothie z banana, kiwi i gruszki. Najlepiej jest wybierać owoce sezonowe do sporządzania soków, bo są najtańsze, albo robić je z jabłek, których zawsze jest pod dostatkiem.

Dużo witaminy C również znajduje się w napoju zrobionym z całej cytryny i garści natki pietruszki. Przepis znajduje się tutaj (na obnizenie cholesterelu, na codzien uzywam tylko natki i cytryny bez dosladzania). Taki napój można pić cały dzień w zastępstwie wody. Witaminy C również znajdziemy w warzywach i dlatego warto również i po nie sięgnąć.


Przekąski


orzechy włoskie (minerały i kwasy omega-3)

migdały (minerały i kwasy omega-3)

daktyle (żelazo)

morele (żelazo)

kiwi (witamina C)


Wyżej również wspominałam o kwasie foliowym, magnezie i witaminie A. Myślę, że zaskoczę was, ale dużo kwasu foliowego można znaleźć w roślinach strączkowych, a przede wszystkim w soczewicy, jak również dużo go jest szpinaku. Czy to przypadek, że duża ilość kwasu foliowego znajduje się w tych produktach, w których jest również dużo żelaza? Nie wiem, czy jest jakaś zależność, ale jest to bardzo interesujące. Tak więc, jeśli włączycie do diety rośliny strączkowe wraz ze szpinakiem, to zwiększycie zarówno poziom żelaza jak i kwasu foliowego.

Podobnie ma się sytuacja z magnezem. Dużo jest go w pestkach dyni, ziaren sezamu, ziaren słonecznika i szpinaku, które również są dobrym źródłem żelaza.


Witamina A z kolei w dużych ilościach znajduje się w marchewce. Pisałam już o niej przy okazji przepisu na dżem z marchewki. Warto pamiętać, że gotowana marchewka jest dla nas zdrowsza niż surowa. Dodatkowo marchewka neutralizuje negatywne działanie kwasu fitynowego, w związku z czym warto ugotowaną marchewkę dodawać do każdego posiłku. 

 

Przy komponowaniu własnego jadłospisu należy pamiętać by

1. Ograniczac negatywne działanie kwasu fitynowego, ograniczając węglowodany takie jak kasza, ryz, chleb i makarony, a jeśli je spożywamy, to dodawać do każdego takiego posiłku po jednej ugotowanej marchewce, jak również fermentować wszystkie produkty zawierające ten kwas.

2. Dieta powinna być oparta o rośliny strączkowe, ryby jak również i dużą ilość warzyw i owoców zawierających naturalną witaminę C.

3. Warto pomyśleć, aby uwzględnić w diecie 1 łyżkę zmielonego siemienia lnianego, który dodajemy do każdego posiłku.

4. Nalezy również pić dużo naturalnych soków, żeby w sposób naturalny przyjmować witaminę C. Jak napisałam wyżej, trzeba jeść regularnie kiwi i również pić napój cytrynowo-pietruszkowy.

5. I oczywiście nie zapomnijmy o pestkach dyni i ziarnach słonecznika. Chociaż nie zamieściłam jeszcze mojego przepisu na hummus z ziaren słonecznika (pewnie to zrobię za jakiś czas), to powiem wam już teraz, że smakuje podobnie jak hummus i jest naprawdę wspaniały. Jestem przekonana, że stosując taką dietę nie zaszkodzimy sobie, a może nawet zmniejszymy objawy astmy.


 http://lpi.oregonstate.edu/mic/disease-index
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4331366/
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2893424/
http://respiratory-research.biomedcentral.com/articles/10.1186/1465-9921-14-25
http://www.ijcrar.com/vol-2-8/Nemat%20Bilan,%20et%20al.pdf
http://www.spectracell.com/media/uploaded/3/0e2676587_1385406072_383asthma-wheel.pdf

niedziela, 8 maja 2016

Dżem z marchewki

...Zgadza się.... dżem z marchewki! Ja również byłam zaskoczona, gdy natknęłam się na ten przepis, a pochodzi on z XIX wieku. Nasze babki miały niesamowite pomysły i chylę przed nimi czoła. Powód dla którego chciałam spróbować tego przepisu był taki, że smakuje podobnie jak dżem z moreli, który uwielbiam. Poza tym uważam, że morele są niedoceniane. Jednak w porównaniu z marchewką morele wysiadają, więc postanowiłam zobaczyć, czy faktycznie mogę zrobić coś wartościowszego nie tracąc na walorach smakowych. Od razu mówię, że tak, dżem z marchewki smakuje podobnie jak dżem z moreli i mam nadzieję, że dacie się przekonać i spróbujecie. Jest wprost rewelacyjny.

Marchewka w sumie jest niedocenianym warzywem, jest dostępna przez cały rok i chyba jest jednym z najtańszych warzyw. Przez obecność karotenoidów, marchewka jest zaliczana do jednych z najważniejszych warzyw dostarczających nam witaminę A. Dużo czytamy o witaminie C i D, ale zdecydowanie za mało uwagi poświęca się witaminie A, a uważam, że niesłusznie. Karotenoidy zawarte w marchewce są antyoksydantami, jak również pobudzają nasz układ odpornościowy, szczególnie ten związany z układem pokarmowym. Umożliwiają pozbycie się niepotrzebnych bakterii, nawet pasożytów z naszego układu pokarmowego, aktywując do pracy nasz układ odpornościowy. Dodatkowo, z ostatnich doświadczeń wynika, że karotenoidy zawarte w roślinach (również w marchewce) pomagają w absorpcji metali (takich jak żelazo i cynk) w obecności kwasu fitynowego (zobacz tutaj). Myślę, że większość z was już wie co nieco na temat kwasu fitynowego, więc informacja, że możemy zniwelować szkodliwe działanie kwasu fitynowego zawartego w ciemnym chlebie, kaszach, czy roślinach strączkowych, dodając jedną marchewkę do posiłku jest rewelacyjną informacją. Wiele badań naukowych wskazuje, że witamina A może działać prewencyjnie na różnorodne nowotwory. Związek między witaminą A, a jej rolą antyrakową jest tłumaczony koniecznością obecności karotenoidów w stymulowaniu komunikacji międzykomórkowej. Naukowcy sadzą, że zachwiana komunikacja międzykomórkowa może być jedną z przyczyn dla których rozrost komórek rakotwórczych wymyka się spod kontroli. 

 

Trzy wyżej wymienione motywatory powinny nas przekonać, żeby wprowadzić marchewkę do codziennego menu, nie wiem czy koniecznie w postaci dzisiejszego rewelacyjnego przepisu, czyli dżemu marchewkowego, ale sadzę, że warto dodawać marchewkę do każdego sosu, dipu, czy po prostu robić pasztety z marchewki i pestek, albo roślin strączkowych. Pamiętajmy jednak, że marchewka podobnie jak pomidory zawiera karotenoidy w postaci „trans” (trudnych do przyswojenia) i gotowanie jej sprawia, że przechodzą w formę „cis”, które są przez nas przyswajalne. Tak więc marchewka gotowana jest dla nas zdrowsza niż surowa!

Przepis na dżem z marchewki jest super prosty i nie wymaga od nas dużo czasu, więc mam nadzieję, że wypróbujecie go chociażby, żeby się przekonać o smaku. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie. 


Składniki

400 g marchewki
1 szklanka cukru
skórka z 1/2 cytryny (albo z 1 calej)
sok z 1 1/2 cytryny

Marchewkę obieramy i kroimy w talarki. Połowę marchewki ścieramy na tarce i odstawiamy. Wrzucamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy na miękko. Odcedzamy i miksujemy ręcznym blenderem. Wrzucamy marchewkę na sitko i odciskamy nadmiar płynów. Odciśniętą marchewkę (powinno wyjść ok. 1 1/2 szklanki) przekładamy do garnka, dodajemy startą marchewkę i dodajemy cukier, oraz skórkę z cytryny. Ja użyłam skórki z 1/2 cytryny, ale teraz myślę, że można użyć jej więcej, bo potem nie będziemy musieli dodać zbyt dużo soku z cytryny. Warto poeksperymentować. W moim przypadku wyszło 1 1/2 soku z cytryny i skórka z 1/2 cytryny na na 1 1/2 szklanki przecieru marchewkowego. Przecier marchewkowy mieszamy z cukrem i gotujemy przez ok. 10 minut stale mieszając. Gotujemy do momentu, kiedy nasz dżem stanie się szklisty. Wtedy odstawiamy i przyprawiamy sokiem z cytryny. Możemy z powodzeniem wlać sok z 1 cytryny i spróbować. Jeśli zdecydujemy, że smak jest zbyt mało wyrazisty, wtedy dodajmy dodatkową porcję soku po trochu, żeby uzyskać nasz własny niepowtarzalny smak. Życzę powodzenia! 

 

http://www.whfoods.com/genpage.php?tname=nutrient&dbid=106

niedziela, 1 maja 2016

Otyłość a Mikroskładniki Odżywcze

Chciałabym dzisiaj podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat otyłości, a to dlatego, że ostatnio bardzo wiele się mówi na ten temat, ze względu na powiązanie otyłości z cukrzycą i chorobami układu krążenia. Naukowcy i przedstawiciele środowiska medycznego próbują zrozumieć, co wpływa na rażący wzrost ludzi otyłych na całym świecie. Pewnie się zdziwicie, ale tak samo jest w Polsce, problem otyłości również dotyka Polaków. Z analiz wynika, że na przestrzeni ostatnich 15 lat obserwuje się wzrost otyłości w Polsce. Przykładowo otyłość u mężczyzn wzrosła z 47.8% w 1996 roku do 61,4% w 2009 roku, a u kobiet z 38,9% do 44,6%. Dane dotyczą osób powyżej 15 roku życia.

Dlaczego tak jest? Problem otyłości na całym świecie koreluje się z niezdrową dietą. Każdy jednak ma indywidualne zdanie odnośnie tego, co znaczy zdrowe odżywianie. W przeprowadzonej ankiecie wśród Polaków wynika, że Polacy utożsamiają zdrowe odżywianie przede wszystkim z regularnym spożywaniem trzech posiłków dziennie i właśnie dzięki temu 79% z nas ocenia swoje odżywianie za zdrowie. Dodatkowo zdrowe odżywianie oznacza dla nas jedzenie różnorodnych potraw, żywności o wysokiej jakości i nie przeterminowanej. 

 www.allhealthyrecipes.net

Niezdrowa żywność to taka, która pozbawiona jest wartości odżywczych i prawdziwej energii. To nie dieta oparta na szybko przyswajalnych formach energii i która sprawia, że pozornie stajemy się syci. Jedząc żywność przetworzoną, albo zawierającą małe ilości mikroskładników ograniczamy ilość minerałów i witamin w naszym ciele i de facto siebie głodzimy. Analizy pokazują, że spożywamy bardzo małe ilości warzyw (280 g dziennie), małą ilość ryb (17 g dzienne), a nasza kuchnia jest oparta na białku i węglowodanach. Świadomie lub podświadomie zaniedbujemy potrzeby naszego ciała, jednak gdy ono nas informuje, że brak mu mikroskładników, my odczytujemy to jako głód i powtarzamy proces jedzenia żywności martwej odżywczo. W ten sposób zamyka się kolo. Zaczynamy tyć, a potem pojawiają się problemy zdrowotne, a diety oparte na głodzeniu siebie tylko pogarszają sytuacje. Uważamy, że problemy zdrowotne są jak uroda, to coś na co nie mamy wpływu i jedni mają jej więcej, a inni mniej. Ja tak nie sadzę, chociaż uważam, że każdy z nas reaguje w sposób indywidualny na różnorodne braki, jak np. na brak aktywności fizycznej, spożycie węglowodanów, cukrów czy soli, czynników, które wiąże się z rozwojem otyłości i pośrednio czyni odpowiedzialnym za rozwój innych chorób cywilizacyjnych jak cukrzyca, choroby krążenia, czy nawet rak.


Diagnostyka otyłości

Wiec dlaczego nie możemy zrzucić uporczliwych kilogramów, pomimo że stosujemy różnorodne diety, obniżamy kaloryczność posiłków i ćwiczymy? Badania diagnostyczne powoli zaczynają nam uświadamiać, że problem z otyłością to niekoniecznie tylko brak aktywności fizycznej, ale że jej obecność jest korelowana z niedoborami mikroelementów odżywczych. Takich opracowań wciąż jest zbyt mało, żeby wyciągać konkretne wnioski, ale sygnały już są. Nasza zdolność odzyskania zdrowia wymaga, żebyśmy odrzucili przetworzoną żywność i żebyśmy włączyli do naszej diety owoce i warzywa, które są głównym źródłem mikroskładników odżywczych w naszym ciele.

www.reddit.com

Najczęściej obserwowanym niedoborem u osób otyłych to niedobór kwasu foliowego. Najwięcej go znajdziemy we wszystkich roślinach strączkowych i ciemno-listnych warzywach takich jak szpinak, brokuły i jarmuż. Znajdziemy go również w burakach, kalafiorze, papryce, fasolce szparagowej i po trochu w każdym owocu i wszystkich warzywach, w wątróbce i żółtkach jajek. Przypisuje się mu istotną rolę w utrzymaniu dobrej kondycji układu nerwowego, wpływa korzystnie na nasze serce i układ krążenia i ważny jest również dla naszego układu rozrodczego. Z fizjologicznego punku widzenia kwas foliowy, jak również witamina B12 i B6, uczestniczy w metabolizmie homocysteiny. Deficyt w poziomie kwasu foliowego wpływa na podwyższony poziom homocysteiny, a ten jest korelowany z chorobami układu krążenia. Mechanizm odpowiedzialny, za to w jaki sposób niedobór kwasu foliowego wpływa na otyłość, nie jest do końca wyjaśniony. Wiadomo, że kwas foliowy jest również czynnikiem epigenetycznym, który w bezpośredni sposób wpływa na regulację naszych genów, ale czy właśnie ta regulacja jest odpowiedzialna za zaburzenia metaboliczne w naszym ciele, nie jest do końca wiadome.

Innymi częstymi niedoborami wśród osób otyłych są niedobory cynku, żelaza i nadmiar miedzi. Co ciekawe, niedobory cynku i żelaza również obserwuje się u osób z niedoczynnością tarczycy. Cynk podobnie jak magnez jest niezbędnym minerałem metaboliczno-fizjologicznym. Jak do tej pory opisano co najmniej 300 różnych enzymów, które są zależne od cynku. Uważa się, że nawet drobne braki tego minerału mogą poważnie rozregulować nasz organizm, ponieważ jego obecność wpływa na właściwe funkcjonowanie układu immunologicznego i rozrodczego, jak również wpływa na skórę i wzrok. Znajdziemy go dużo w mięsie, ale również w sezamie, pestkach dyni, roślinach strączkowych, w kaszy quinoa, oraz krewetkach. Powód dla którego obserwuje się tego typu zachwianie równowagi prawdopodobnie bierze się z faktu, że te trzy pierwiastki współzawodniczą ze sobą w jelitach o absorpcję. Dodatkowo kwas fitynowy może wpływać na zaburzenia wchłaniania tych pierwiastków (zobacz tutaj). Wszystkie te obserwacje sugerują, że rodzaj diety ma istotny wpływ na problem otyłości i w pierwszej kolejności osoby otyłe powinny zmienić sposób żywienia.

www.texasready.net

Inne niedobory to deficyty witaminy D, B12, B6, C, prawdopodobnie selenu oraz witaminy C i E. Jednak te niedobory nie dotyczą każdej osoby dotkniętej nadwagą, co tylko podkreśla, że każdy z nas w sposób indywidualny reaguje na braki żywieniowe i warto o tym pamiętać. Słyszeliśmy już niejednokrotnie, że badania kliniczne z zastosowaniem sztucznych suplementów nie zawsze prowadzą do poprawy zdrowia, więc suplementacja jest nieskuteczna. Negatywne wyniki wcale jednak nie świadczą, że żywność zawierająca określone mikroskładniki nie wpłynie dodatnio na nasze zdrowie. Pamiętajmy, że każde badanie kliniczne zawsze opiera się na stosowaniu jednego z mikroskładników, a to może oznaczać, że proces zdrowienia jest bardziej skomplikowany i może wymagać od nas uzupełniania więcej niż jednego suplementu diety.

Nigdy więc nie działajmy w ciemno i nie stosujmy praktyk zasłyszanych od innych, to co pomaga jednemu niekoniecznie ma pomóc i tobie. Mamy XXI wiek, więc go właściwie wykorzystajmy. Róbmy sobie badania diagnostyczne sprawdzając poziom mikroskładników w naszym ciele i podejmujmy decyzje po zapoznaniu się z wynikami. Robiąc to z pewnością zmienimy nasze podejście do zdrowia i choroby, przestaniemy być bezbronni i zdezorientowani i z pewnością sprawimy, że w przyszłości badania diagnostyczne staną się bardziej powszechne w praktykach medycznych. Potrzebne są konkretne informacje na temat zależności pomiędzy naszymi dolegliwościami zdrowotnymi, a niedoborami mikroskładników, a to jedynie będziemy w stanie osiągnąć, gdy poprzez własną praktykę zmienimy sposób przeprowadzania diagnostyki medycznej. Osobiście uważam, że postępując w ten sposób będziemy w stanie odzyskać utracone zdrowie na każdym etapie swojego życia.

modernsurvivalblog.com