poniedziałek, 26 września 2016

Klaustrofobiczny świat



Chyba przeoczyłam jakiś moment, ponieważ coraz częściej obserwuję klaustrofobiczne reakcje ludzi na nowe jedzenie. Dlaczego boimy się marketów? Czy to dlatego, że w końcu możemy dostać w nich produkty, które są przeznaczone dla rożnych konsumentów i ich sposobu żywienia? Dlaczego jest to złe? Właśnie ostatnio przeczytałam artykuł w „Spectator” na temat Czystego Żywienia (Clean eating), i zaczyna się on w ten sposób. Zobaczcie:

Coraz częściej towarzyszy nam uczucie odrealnienia i dezorientacji w alejkach marketów. Jeszcze nie tak dawno można tam było znaleźć znajome produkty jak np., ser czy masło; dzisiaj przeciętny człowiek jest skołowany i ma mętlik w głowie od dziwnych zamienników takich jak „surowy” hummus, chleb bezglutenowy i soki niejasnego pochodzenia.”

(“The supermarket aisle has become a confusing place. It used to be full of recognizable items like cheese and butter; now you find yourself bamboozled by all manner of odd alternatives such as 'raw' hummus, wheat-free bread and murky juices”.)

Czy zwróciliście uwagę na używane słowa takie jak, “dziwne”, “niejasnego pochodzenia”? O czym to świadczy? Nie potrafimy już doceniać różnorodności? Czy żeby czuć się bezpiecznym musimy polegać tylko na znajomych produktach? A może tak jest, bo w świecie rządzi monopol? Osobiście uważam, że tego typu podejście jest co najmniej dziwne. Czy nie sądzicie, że fajnie jest, gdy możemy spróbować i skosztować prawie wszystkiego? Ze możemy zaspokoić potrzeby każdej osoby na naszej planecie, ponieważ nasze możliwości i wyobraźnia nie znają już granic? Po co przycinać skrzydła?

Zwolennicy zdrowej żywności są przedstawieni w tym artykule jako fanatycy religijni; są nimi oczywiście blogerzy. Są oni pozbawieni elastyczności i restrykcyjni..., wskazują nam trendy w dziedzinie zdrowia i dietetyki:

Kapłanki nowej religii to grupa młodych, pięknych kobiet, które gromadzą wokół siebie setki tysięcy wyznawców, szukających u nich wskazówek i porad.”
(“The high priestesses of this new religion are a group of young, attractive women who amass hundreds of thousands of followers online as more and more people turn to them for guidance”.)

Kapłanki nowej religii? Czyżby? Słowa o zabarwieniu pejoratywnym są tu użyte jak pociski lub amunicja. Z kim walczy tak naprawdę autor? A może jest zwyczajnie przestraszony tym ruchem i obawia się, że jego świat się zawali? Ale dlaczego miałby runąć? Jest tylu zwolenników tradycyjnej diety, jak również formalnych zabezpieczeń, które gwarantują przetrwanie tradycji. Nie ma więc powodów do obaw!!!


Ostatnio obejrzałam film dokumentalny pt. „Cowspiracy”. Film jest niezwykle szokujący, ponieważ nie tylko potwierdzają już to o czym pisałam przy okazji diety paleo, a mianowicie że dieta oparta na mięsie nie jest zrównoważona, lecz również to, że współwinowajcami takiego stanu rzeczy są organizacje ekologiczne takie jak Green Peace. Z jakiegoś powodu wszyscy nabraliśmy wody w usta i nie przeszkadza nam, że powoli nasze środowisko ginie, ponieważ jest oparte na tradycyjnej diecie. Musze się przyznać, że pomimo tego, że oboje z mężem jesteśmy w miarę na czasie, jeśli chodzi o takie sprawy, to mimo tego nie byliśmy w stanie obejrzeć tego filmu za pierwszym podejściem... Musieliśmy podzielić go na etapy. Serca nam biły, ponieważ nie mogliśmy uwierzyć w to, że oficjalne dokumenty podkreślające niszczący wpływ hodowli zwierząt (szczególnie krów) na nasze życie i środowisko są ignorowane właśnie przez tych, których zadaniem jest dbanie o nasze środowisko. Straszne jest również to, że wygodniej jest nam zaakceptować świat iluzji, niż prawdę i spróbować zaradzić powstałemu problemowi. Niestety nie żyjemy już z procentów na koncie, ale eksploatujemy ograniczone zasoby nieodnawialne. Jednak milczymy, jakby to nas nie dotyczyło!!!

Naszym problemem jest to, że spożywamy za dużo mięsa. Nawet jeśli wolimy dania mięsne niż wegetariańskie, to nie zmienia to faktu, że zbyt dużo go spożywamy. Zgodnie z moją kalkulacją ilość spożytego mięsa z powodzeniem można zredukować o połowę, jeśli zaczniemy włączać do diety różnorodne produkty jak np. rośliny strączkowe. Wybierając dietę zrównoważoną zmniejszymy spożycie mięsa i tym samym w końcu zaczniemy się zdrowo odżywiać i staniemy się zdrowsi. Nie wiem czy jestem jedyna, ale dla mnie zależność pomiędzy środowiskiem a nami jest jednoznaczna. Podczas gdy nasza planeta/środowisko powoli umiera, rozwija się epidemia chorób, w dobie w której dominuje wiedza i informacja. Czy to przypadek? Dlaczego nie korzystamy z dostępnych nam informacji? Jeśli chcemy być zdrowsi, powinniśmy przede wszystkim pomyśleć o środowisku. Do momentu gdy tego nie zrozumiemy, będziemy chorować i żyć w … szalonym świecie iluzji. Czas najwyższy wykorzystać fakt, że posiadamy wiedzę i nie atakować zwolenników diet innych niż tradycyjna, bo może tacy ludzie są naszą ostatnią szansą by pamiętać, że warto w tym świecie celebrować różnorodność, niepowtarzalność lub dziwaczność i rezygnować z homogenii, niewyrozumiałości, i konwencji.

poniedziałek, 19 września 2016

Domowy twaróg




Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego dopiero teraz spróbowałam zrobić twaróg w domu. Moim wytłumaczeniem może być tylko to, że zawsze myślałam, że do zrobienia twarogu trzeba użyć świeżego mleka, a do takiego niestety nie mam dostępu. Okazuje się, że można go zrobić z produktów kupionych w sklepie. Już słyszę glosy oburzenia, że przecież sklepowe produkty mleczne są bezwartościowe. I pewnie tak. Zdecydowanie twaróg zrobiony ze świeżego mleka bez konserwantów byłby rewelacyjny, jednak to nie znaczy, że osoby które nie mają do niego dostępu, nie mogą zrobić twarogu w warunkach domowych.

Mój mąż uwielbia twaróg. Właściwie to się na nim wychował i tu, gdzie teraz mieszkamy, nie ma twarogu w sklepach, więc jest mały problem. Bezsilność mnie nie pociąga, więc postanowiłam tym razem spróbować zrobić twaróg w domu, z produktów jakie są mi dostępne.

Uwielbiam te chwile, gdy eksperymentuję w kuchni. Jest to dla mnie rodzaj medytacji, ponieważ zapominam o całym świecie i myślę jedynie o tym co robię. Dzięki temu odprężam się w kuchni i jak jest możliwość wykorzystuję to, żeby w naturalny sposób to robić. I chociaż są tradycyjne metody do medytacji wiele z nas ich nie stosuje pomimo, że nieświadomie używamy jej do regularnego odprężania się. Jedni tańczą, inni chodzą na siłownię, spędzają czas na łonie natury, albo malują. Najważniejszą cecha w tych czynnościach jest to, że skupiamy uwagę na wykonywanej czynności i to nas odpręża, i całkowicie absorbuje.

Tym razem do zrobienia twarogu użyłam przepisu ściągniętego z internetu. Nie jest więc to nic oryginalnego, ale jestem zdania, że warto go wypróbować i włączyć do własnych przepisów. W dzisiejszym przepisie używamy mleka, maślanki i jogurtu, w równych proporcjach. Najważniejsze w nim jest to, że nie mieszamy w trakcie podgrzewania, zwyczajnie czekamy, aż ser oddzieli się od serwatki. Ważne jest również to, żeby odstawić całość do ostygnięcia, gdy zakończymy proces oddzielania składników. Jeśli będzie za gorące, to trudno nam będzie ściągnąć twaróg i w konsekwencji dłużej będziemy musieli go odciskać. 

 

Domowy twaróg

Składniki

1L mleka (3.2%)
1L maślanki
1L jogurtu
2 łyżki soku z cytryny
1-2 łyżeczki soli

Wszystkie składniki wlewamy do garnka i dobrze mieszamy. Wstawiamy garnek na najmniejszy palnik i podgrzewamy na najmniejszym ustawieniu. Używamy pokrywki, żeby kontrolować czas podgrzewania (nakładamy ją na jakiś czas, a potem ściągamy i powtarzamy proces do końca). Ważne jest, żeby podgrzewać bardzo powoli. Zajmuje to ok. 1.5 godziny. Podgrzewamy do momentu, aż temperatura osiągnie ok. 50 stopni. Jeśli nie macie termometru, to można sprawdzić temperaturę palcem, woda powinna być tak samo gorąca jak woda do kąpieli. Przez cały czas podgrzewania nie mieszamy. Jest to bardzo ważne, ponieważ gdy będziemy mieszać zrobią się malutkie grudki i potem trudno nam będzie całość przecedzić. Gdy temperatura zacznie się zbliżać do 50 stopni zauważycie gęsty ser na wierzchu i serwatkę po bokach. Gdy jest gotowe wyłączamy gaz i odstawiamy do ostygnięcia – ok. 30 minut. Następnie na sitko układamy gazę i zaczynamy przecedzać twaróg. Ja najpierw ściągnęłam łyżką gęsty twaróg do miseczki, tyle ile się dało, a potem mniejsze grudki sera zaczęłam przelewać na sitko. W ten sposób mogłam wylewać serwatkę z miski, która była pod sitkiem i dodawać następne części zrobionego sera. Na koniec wyłożyłam na gazę gęsty ser ściągnięty w pierwszej kolejności i odstawiłam całość na chwilę, żeby zebrać większość serwatki. Gdy już większość została zebrana, zawijamy twaróg gazą pozostawiając go cały czas na sitku, pod którym jest miska i obciążamy ciężarem. Ja ułożyłam na nim talerzyk i postawiłam na nim słoik, a potem całość przeniosłam do lodówki na noc. Następnego dnia twaróg jest gotowy. Smacznego!

niedziela, 11 września 2016

Przemyślenia na temat Diety Raw, Witarianizm




Zwolennicy witarianizmu twierdzą, że z pożywienia czerpiemy nie tylko składniki odżywcze, ale również tez coś o wiele cenniejszego – energię życiową. To właśnie surowa i nieprzetworzona żywność jest głównym źródłem enzymów, które są w stanie dostarczyć nam potężną dawkę energii i witalności, jak również pomogą nam w nabraniu sił i chęci do działania. Charakterystycznymi cechami tej diety są jednak czasochłonne początki. Witarianizm to stopniowy proces, a nie pojedyncze wydarzenie. Witarianizm uczy nas, że warto postępować mądrze i troskliwie zapewniać swojemu ciału to czego potrzebuje, czyli energię, tak potrzebną nam do działania.

Zarówno dieta paleo (o której pisałam tutaj) jak i witarianizm odrzucają sztuczne i „przetworzone” życie wybierając proste i naturalne, ponieważ usuwają z nich przetworzoną żywność i opierają dietę na ekologicznej. Zwolennicy witarianizmu twierdzą, że jest to styl życia i że z powodzeniem każdy może ją stosować, choć nie jest ona prosta. Szukając jednak opinii na temat tej diety wciąż napotykam zdania, że jest to dieta niezwykle trudna i ci którym udaje się ją stosować, stosują zasady 80:20, czyli że w 80% polegają na surowej żywności i uzupełniają dietę w 20% gorącym pokarmem.

Zasady diety są proste. Możemy jeść tylko żywność pozbawioną obróbki termicznej. Dozwolone jest „gotowanie” żywności w temperaturze 42 stopni, w związku z czym wielką popularnością zaczęły się cieszyć suszarki (wg mnie powinniśmy je nazywać wysuszarkami od słowa „dehydrators”). Można również suszyć żywność w piekarniku w temperaturze 42 stopni.

Biorąc pod uwagę wyżej wymienione zasady spróbujmy ułożyć plan, który będzie odżywczy pod względem witamin i minerałów. Załóżmy, że nasz plan jest dostosowany do 1800 kalorii i jest obliczony na jedną osobę. Robiąc obliczenia wyszło mi, że dzienne menu powinno zawierać następujące produkty:

1/6 blachy krakersów – (zobacz poniżej), 50g migdałów (ser), 25g orzechów (3 włoskie i 3 brazylijskie), 100g quinoa albo soczewica (na zmianę co drugi dzień), 50g pestek dyni, warzywa (200g sałaty, 2 pomidory, 1 papryka, 200g ogórka, 7 rzodkiewek, 1 burak, 2 marchewki, 2 selery, 1 ogórek kiszony, 2 cebule), owoce (1 pomarańcza, 1 jabłko, 1 nektarynka)

w/w produkty przekładają się na następujące składniki odżywcze:

vitA: 821, vitC: 650, vitE: 113, vitK: 388, vitD: ?, vitB1: 168, vitB2: 96, vitB3: 75, vitB5: 66, vitB6: 137, vitB12: ?, kwas foliowy: 290, Ca: 82, Fe: 120, Mg: 203, K: 175, Zn: 117, Se 442,


UWAGI:

1. Na zdrowej diecie raw (zobacz wyniki wyżej) spożywamy ok 1.2 kg warzyw codziennie i ok 0.5kg owoców. Dodatkowo dieta opiera się na orzechach, migdałach, ziarnach i pestkach – spożywamy ich ok 180g, oraz włączamy komosę ryżową i soczewicę, żeby dieta stała się zbilansowana.

2. Ze względu na ograniczenia kaloryczne nie ma miejsca w tej diecie na jedzenie słodkich rzeczy, nawet tych przygotowanych sposobem raw. Również ciężko jest włączyć do diety banany i awokado, ponieważ są super kaloryczne (1 banan odpowiada 100 kaloriom a 1/2 awokado 160 kaloriom)

3. Jak zwróciliście uwagę nie uwzględniłam w tej diecie olejów. Są one bardzo kaloryczne, tak więc jak już używamy oleje to rekomenduję stosować oliwę z oliwek, ze względu na zawartość witaminy E.

4. Właściwy poziom witaminy B12 i D może nam zapewnić na tej diecie surowa ryba jedzona 2 razy w tygodniu, albo suplementowanie diety spożywczymi drożdżami i regularne kąpiele słoneczne.

5. Zwolennicy tej diety mówią, że jest OK, jeśli łączy się posiłki raw z ciepłymi posiłkami. Dopuszczalne są zależności 80:20. W związku z tym wydaje się rozsądne jedzenie ciepłych posiłków zrobionych z trudnej żywności, jak kasze albo rośliny strączkowe. Oprócz tego warto gotować marchewki i używać je w połączeniu z posiłkami zawierającymi orzechy, pestki, rośliny strączkowe i ziarna, ze względu na obecność w nich kwasu fitynowego (zob. tutaj) i faktu, że gotowana marchewka posiada właściwości neutralizujące.

6. Codziennie jemy 1 ogórka kiszonego, żeby w naturalny sposób dostarczyć sobie probiotyki i utrzymać zdrową florę bakteryjną – tego typu praktyka jest zaczerpnięta z praktyk diety makrobiotycznej.

7. Na diecie raw wszystkie warzywa i owoce myjemy dokładnie w kwaśnej wodzie (z octem), żeby usunąć drobnoustroje i w zasadowej (z dodatkiem sody oczyszczonej), żeby usunąć pestycydy. Można również robić sobie regularne płukanki z sody oczyszczonej, żeby dezynfekować jamę ustna i unikać niepotrzebnych infekcji.


PRZEMYSLENIA

Surowe posiłki obciążają nasz układ pokarmowy. Wg filozofii chińskiej surowe pokarmy (jin) oziębiają nasz organizm i sprawiają, że dużo energii musimy zużyć na strawienie pokarmu. Zwolennicy witarianizmu uważają, że najlepiej koncentrować się na monotematycznych posiłkach i starać się nie łączyć rożnych produktów w jednym posiłku. Najlepszym rozwiązaniem tej kwestii jest zapoznanie się z tajnikami diety rozdzielnej (zob. tutaj). Inna uwaga dotyczy trzymania owoców i warzyw w lodówce. Wszystkie owoce trzymamy w temperaturze pokojowej, a warzywa najlepiej wyjmować na zewnątrz przynajmniej na godzinę przed zabieraniem się do przygotowania posiłku. Zbyt duża różnica w temperaturze może utrudnić trawienie posiłku, który i tak jest trudny do strawienia.

Surowe posiłki mogą być źródłem rożnych infekcji. Każdy witarianin wie, że jego dieta wymaga dużo uwagi i sprawia, że należy unikać gotowych produktów, takie jak kiełki niewiadomego pochodzenia, lub inne gotowe produkty w postaci burgerów. Jedzenie w restauracjach również nastręcza problemy, ponieważ nigdy nie jesteśmy pewni sposobu w jaki dany pokarm został przygotowany, jak również czy właściwie był przechowywany. Surowe jedzenie może być źródłem infekcji, a to z tego względu, że wiele rzeczy fermentujemy i kiełkujemy, a te procesy umożliwiają rozwój drobnoustrojów. Piszę o tym, ponieważ należy być świadomym i zwracać szczególną uwagę na produkty, które konsumujemy i kupujemy. Z tego też względu wielu witarian korzysta z kuchni domowej, jak również przywiązują oni dużą uwagę do starannego mycia warzyw i owoców (zob. wyżej).

Przeciwnicy diety raw uważają, że nie ma dowodów naukowych mówiących, że dieta raw jest jedną z najzdrowszych diet. To fakt, wciąż brak jest dowodów popartych praktyką i doświadczeniem. Z tego też powodu trudno osądzić jest jakiekolwiek zarzuty wymierzone w jej zwolenników. Z teoretycznego punktu widzenia (zob. wyżej moją rozpiskę) wynika, że witarianie wzmacniają układ odpornościowy (witamina A,C, K, kwas foliowy)ale mają niedobory witamin z grupy B. Regulacja tych niedoborów spożywczymi drożdżami jest raczej kontrowersyjna, ponieważ jest źródłem nadwyżki witamin z grupy B. Przykładowo 100% witaminy B12 z drożdży odpowiada 640% witaminy B1, 570% witaminy B2, 280% witaminy B3, i 480% witaminy B6. Osobiście uważam, że jednym rozwiązaniem jest spożywanie surowych ryb 2 razy w tygodniu, gdyż nie prowadzi do nadwyżek i jest oparta na naturalnej żywności.

Nie jest to dieta dla wszystkich, ponieważ jest super restrykcyjna. Osobiście lubię cieple posiłki i chyba nie spróbuję witarianizmu, jednak uważam, że istnieją podstawy teoretyczne sugerujące, że i taka dieta może być zdrowa. Czy jedzenie surowych posiłków wpłynie negatywnie na nasze trawienie zostawiam innym do ocenienia. Najfajniejsze jednak w tej diecie jest to, że pokazuje nam, że jesteśmy w stanie być zdrowi ufając własnym możliwościom i własnej inteligencji. TO dzięki niej wiemy w jaki sposób należy spożywać surową żywność i jakich technik stosować. Wiemy, że możemy również cieszyć się życiem spożywając jedynie warzywa, owoce, orzechy, ziarna i pestki. Brzmi nieprawdopodobnie, i w tym cały sek i piękno.

Krakersy: 1 blacha – 1 szklanka siemienia lnianego, 1/2 szklanki sezamu, 1/2 szklanki słonecznika. Najpierw wszystko fermentujemy w kwaśnej wodzie przez noc, a potem płuczemy. Odcedzone nasiona zalewamy jeszcze raz wodą (ok 3/4 szklanki), żeby powstało geste papkowate ciasto. Przyprawiamy ulubionymi przyprawami i odstawiamy na 5 minut. Rozprowadzamy ciasto na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i suszymy.