Z
cyklu co zrobić z resztkami i nie wiedzieć że są to resztki.
Przypuszczam,
że większość z nas ma już po dziurki w nosie wyjadania potraw ze
świąt. W odróżnieniu od innych ja uwielbiam święta i czas
przygotowywania różnych potraw. Jedną taką potrawą, którą
lubię przygotowywać to zasmażana kapusta. Tym razem była z
kapusty kiszonej. Zrobiłam jej więcej, bo planowałam zrobić
również paszteciki z ciasta półkruchego. Jednak w tym roku miałam
mało czasu na przedświąteczne szaleństwa w kuchni, więc
paszteciki powstały z resztek na sylwestra. Myślę, że do
zrobienia takich pasztecików możemy również wykorzystać pasztety
wegetariańskie, które z pewnością zalegają na naszych stołach
po świętach. Paszteciki są idealne do alkoholu, ale również
wspaniałe jako przystawka do rożnego rodzaju zup, których nigdy
nie brakuje jesienią i zimą.
Jeśli
mamy przygotowany farsz to zrobienie ich nie jest zbyt
skomplikowane. Poleca się, że ciasto półkruche powinno
poleżakować w lodówce przez kilka godzin, najlepiej przez noc, ale
jeśli jesteśmy zabiegani i chcemy przyśpieszyć ten proces z
powodzeniem możemy wykorzystać do tego zamrażalnik. Ja zawsze
wałkuję świeżo zarobione ciasto na odpowiedni kształt (a nie jak
uczą dopiero gdy jest zimne), a potem odstawiam do lodówki. Tym
razem każdą część ciasta rozwałkowałam na osobnym papierze do
pieczenia, poskładałam jedno na drugie i ostatnią warstwę
przykryłam folią spożywczą. Taki pakunek wstawiłam do
zamrażalnika na 2 godziny. To wszystko.
Chociaż
nie wszystko możemy przechować w lodówce
przez dłuższy czas, to jednak warto nauczyć się żyć z
resztkami. Owszem nic nie zastąpi świeżo przygotowanego posiłku,
ale jest parę potraw, które smakują równie dobrze po tygodniu jak
tego samego dnia. Robiąc różnego rodzaju eksperymenty teraz wiem,
co można przechować, a czego nie, czyli co najlepiej smakuje
przygotowane na świeżo. Niektóre rzeczy trzymam w lodówce,
a niektóre od razu mrożę. W ten właśnie sposób nauczyłam
się eliminować przetworzoną żywność z mojego domu. Więc może
tym razem zrobimy postanowienie noworoczne i zaczniemy usuwać
przetworzoną żywność z naszego jadłospisu? Taka sugestia.
Zasmażana
kapusta
1
kg kapusty kiszonej
2
cebule
1
ostra papryczka
1
ząbek czosnku
sos
pomidorowy (własny)
10
suszonych śliwek
1
liść laurowy
1
łyżka przyprawy do bigosu
sól,
cukier (trzcinowy) do smaku
W
garnku, w którym będziemy dusić kapustę, podgrzewamy olej i
wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i ostrą papryczkę. Podsmażamy
na złoty kolor, a potem
wrzucamy kapustę – ja jej nie myję, ponieważ lubię, gdy jest
kwaśna. Zalewamy wodą, żeby kapusta była w niej zanurzona i
dodajemy śliwki. Ja każdą śliwkę kroję na 4 części. Dodajemy
liść laurowy. lekko solimy i dodajemy cukru. Dusimy kapustę przez
ok 30 minut. Następnie dodajemy własny sos pomidorowy (przygotowany
wg przepisu zamieszczonego tutaj), przyprawę do bigosu, jeszcze raz
sól i cukier. Mieszamy i sprawdzamy smak. Jeśli ktoś lubi może
teraz dodać ketchupu, ale ja wolę używać cukru trzcinowego. Smak
powinien być kwaśno-ostro-słodki. Na koniec dodajemy pokrojony
ząbek czosnku. Dusimy kapustę przez kolejne 1,5 godziny. W trakcie
mieszamy i dolewamy wodę. Tym razem dolewamy jej po trochu, żeby
zawsze były płyny w garnku, ale żeby to nie była zupa. Kończymy
duszenie, kiedy kapusta nie jest już twarda.
Paszteciki
z zasmażaną kapustą
2
1/2 szklanki białej mąki
200
g margaryny
2
żółtka
białka
używamy do smarowania pasztecików
ok
2 łyżek śmietany
1
1/2 łyżeczki soli
pieprz
2
łyżeczki proszku do pieczenia
Nie
jestem zwolenniczką maki pełnoziarnistej ze względu na kwas
fitynowy. Do wypieków używam białej mąki wychodząc z założenia,
że ponieważ nie ma w niej kwasu fitynowego (i minerałów) to
minerały pochodzące z posiłku się wchłoną. Tylko gdy robię
wypieki na zakwasie używam mąki pełnoziarnistej, mając nadzieję,
że w zakwasie jest wystarczająca ilość enzymów, które
zneutralizują kwas fitynowy.
Do
miski wsypać mąkę sól, pieprz i proszek do pieczenia. Wymieszać.
Na tarce starkować lodowatą margarynę prosto do miski z mąką. Ja
robię tak, że po
starkowaniu 1/6-1/4 margaryny odkładam tarkę i łączę margarynę
z mąką. Potem powtarzam cały proces. Na koniec wymieszać calą
margarynę z mąką tak, żeby były widoczne małe grudki. Teraz
robimy dołek i dodajemy żółtka i 1 łyżkę śmietany. Zarabiamy.
Jak ciasto jest niewystarczająco lepkie dodajemy więcej śmietany.
Po zarobieniu podzieliłam ciasto na 7 części i z każdej
uformowałam kulki. Każdą kulkę ciasta rozwałkowałam na papierze
do pieczenia na grubość ok 3-5 mm na kształt koła - ciasto
powinno być w miarę grube, bo niewiele podrośnie w trakcie
pieczenia. Ja wałkuję każde ciasto przykrywając je folią
spożywczą. Jest to idealny sposób na to, żeby nie używać za
dużo mąki i żeby ciasto nie kleiło się. Poza tym mam mniej
zmywania :). Po rozwałkowaniu wszystkich części przykryłam
wierzch ostatniej folią spożywczą (zobacz wyżej) i wstawiłam do
zamrażalnika na dwie godziny.
Po
2 godzinach wyjęłam ciasto i każde koło
przekroiłam na 4 części. Na zewnętrzną część trójkąta
nałożyłam farsz i zrobiłam 3 nacięcia idące od czubka do
miejsca gdzie znajduje się farsz. Następnie przykrywamy farsz
spiczastym naciętym ciastem i przyciskamy róg ciasta tak, żeby
wszystko trzymało się razem. W ten sposób uformowane pierożki
układam na formie wyłożonej papierem do pieczenia – znowu prosta
zasada, po upieczeniu wyrzucamy papier do kosza i nie trzeba myć
i szorować formy. Przed upieczeniem smarujemy pierożki rozkłóconym
białkiem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w 180
stopniach do momentu, gdy wierzch się przyrumieni, ok 20-25 minut. Z
wyżej wymienionej porcji wyszło mi 28 przepysznych pierożków.
Gorąco polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz